PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=107697}

Powrót

Vozvrashchenie
7,9 32 995
ocen
7,9 10 1 32995
8,3 19
ocen krytyków
Powrót
powrót do forum filmu Powrót

Niektórzy piszą na forum, że historia jest bez sensu ale film wciąga. Ale czy, rzeczywiście nie można się w nim doszukać żadnego przesłania?

Ten film mnie tak zaintrygował, że wręcz puszczałam sobie poszczególne fragmenty jeszcze raz, żeby je dokładnie przejrzeć.

Czy zauważyliście,że chłopcy wzięli w podróż aparat, a ojca nie było na żadnym ze zdjęć. Myślę, że ukazanie w tym filmie tych zdjęć na koniec jest swojego rodzaju wskazówką, że tak naprawdę istniał on tylko w wyobraźni chłopców?.

Mnie strasznie zdziwiła grobowa atmosfera po "rzekomym" pojawieniu się ojca. Ojciec rozmawiał tylko i wyłącznie z dziećmi. Matka ani babka nie zamieniła z nim ani słowa, tylko się przyglądały a wręcz siedziały jak skamieniałe.


Jeszcze jeden motyw, który mną wręcz wstrząsnął to moment kiedy widzimy ojca śpiącego na łóżku, jest wręcz identyczny z obrazem Chrystusa Mantegny, który przedstawia Chrystusa zmarłego i opłakiwanego- ta atmosfera w domu wydaje się temu odpowiadać.

Jeszcze jeden moment, do którego wróciłam w filmie, ok 16 minuty, matka przebrana w piżamę kładzie się spać, zachowuje się jakby czekała na niego bo w tle słychać szum wody w łazience, ale to łóżko jest 1 osobowe, jest wąskie, jest jedna poduszka, za chwilę gaśnie światło i ktoś jakby się z nią kładł ale tej osoby w ogóle już nie widać, zresztą gdzie miałaby się niby położyć skoro, ona kładąc się nie zostawiła nawet miejsca, dla kogoś jeszcze.

Wydawać by się mogło, że cała ta sytuacja w domu, dzieje się po tym jak dociera do nich informacja o tym że ojciec, którego nie widzieli 12 lat zmarł. A cały obraz ojca jest wyimaginowanym obrazem w głowie chłopców. Próbują sobie wyobrazić jaki ojciec był, albo mógłby być.

Po jego "pojawieniu się" w domu znajdują stare zdjęcie, na którym widzą jego postać, i osoba ukazana w filmie jest jego odbiciem, ale z zarostem, postarzała o te 12 lat.

Jest jeszcze kolejny moment w filmie warty uwagi, już na wyspie. Ojciec zostawia chłopców sam, po czym idzie w las, a chłopcy wyruszają w poszukiwaniu robaków. Ojciec niby coś wykopuje w jakimś starym drewnianym domku a chłopcy pojawiają się obok tego domku w tym samym czasie, gdy przy nim krążą słychać stukania łopaty, po czym wchodzą do środka, gdzie zastają tylko wykopany dół a ojca nie ma?? Zniknął? a może w ogóle go tam nie było.

Moment kiedy płyną łódką, i coś się psuje, zaczynają wiosłować- oczywiście sami. Zauważyliście że ojciec w niczym im nie pomagał? Czy w kawiarni, kiedy podchodzi kelnerka, zawołana tak jak ojciec kazał, on wręcza tylko pieniądze, a gdy ona podchodzi do stolika jego już przy nim nie ma. Czy gdy zakopują się samochodem, on w niczym im nie pomagał, był dla nich tylko wskazówką, udzielał rad, chciał żeby nauczyli się radzić sobie sami. Gdy napadają na chłopców i kradną im portfel- a ojciec później rusza na pościg- może to było takie wyobrażenie sobie przez chłopców ojca, jako osoby która zawsze nas obroni? Po tej całej akcji jest taki motyw, który mnie bardzo zasoczył gdy pierwszy raz oglądałam film. Chłopcy nakazem ojca wsiadają do autobusu jakby podróż miała dobiegać końca, może właśnie dlatego, że stracili całe pieniądze a to, że ojciec jako superbohater je odzyskał wcale nie było rzeczywistością.

I może ta cała podróż powadzi właśnie do tego by w końcu uświadomili sobie, i pogodzili z faktem, że ojca którego i tak nie było nigdy już nie będzie.Chłopcy dzięki tej podróży poznali bardziej siebie, nauczyli się jak radzić sobie w życiu, i stali się bardziej dorośli. Może chłopcy chcieli mieć jakieś wspomnienia ojca i to wszystko działo się właśnie w ich głowie? Może to wszystko pozostawia tak wiele pytań właśnie dlatego, że chłopcy nie mieli z nim żadnych wspomnień, dlatego ten zapis wyobraźni może być taki wyrwany z kontekstu, bo oni sami mają do niego masę pytań, a dialogi w filmie są bardzo skromne.

W mojej wypowiedzi są same "może?"- wiem , ale jeszcze żaden film mnie tak nie zaintrygował... i żadnego filmu nie starałam się rozłożyć na czynniki pierwsze jak to zrobiłam z tym.
Jak wam się chce to sprawdźcie te momenty w filmie, może wywnioskowaliście coś innego :) chętnie posłucham innych rozważań :)


ocenił(a) film na 10
Lightenvoy

Dla wszystkich, którzy głowią się nad interpretacją filmu polecam poczytać wywiady z reżyserem, w której porusza kwestie interpretacji "Powrotu".

ocenił(a) film na 10
renata_

Fajnie piszesz. Lubię czytać takie inteligentne wpisy. Czuje się wyraźnie Twoją pasję filmową :)
Ja dokładnie tak samo interpretuję ten film. Chociaż został on tak genialnie zrobiony, że inne odczytania są również dopuszczalne. Pozdrawiam serdecznie !

ocenił(a) film na 10
renata_

A ja się nie zgadzam z interpretacją, że ojca w ogóle nie było. Dla mnie takie wyjaśnienie totalnie spłyca film, obniza jego wartosc. Mam wrażenie, ze wyszukałas tylko kilka smaczków na poparcie Twojej interpretacji całkowicie zapominając o wielu scenach, które zaprzeczają Twoim spostrzeżeniom - tak jakbyś ogladała film niedokłądnie, a wręcz tylko po to, żeby wyszukac w nim interesujące, pokazujące brak ojca, sceny. Ci chłopcy prawdopodobnie wcale nie użalali się ani obsesyjnie myśleli o ojcu, zeby go sobie wymyślic i życ z wyimaginowanym wytworem wyobrazni. Oczywiscie pewnie zastanawiali się jaki był, jest, ale nie az tak, żeby przeslonil im rzeczywistosc. Dobrze się bawili z innymi chłopakami (krótka scena, aczkolwiek przypuszczam, ze to nie była jedyna sytuacja kiedy bawili się z rowiesnikami) i jak wrócili do domu info o powrocie ojca wywarło na nich ogromne wrażenie, nie spodziewali się tego. Jak wyjasnisz zdenerwowana matke z papierosem, która ich informuje o powrocie ojca. Chlopcy wracali wkurzeni na siebie nawzajem, gonili się. To nie był czas, żeby w drodze ich sposob myslenia zmienil się na tyle, ze cos sobie wymyslili. Co do łozka - ojca nie byo bardzo długo, któż by się spodziewał ze w ogóle wroci, zyje? Po co wiec wieksze łożko? Dla mnie ojciec istniał - inaczej bowiem cała historia jest naprawde bez sensu, tak jak piszesz w pierwszym zdaniu. Co z podróża, czyim autem jechali, kto porwadzil, kto wiedział dokad jechac, jak trafic na wyspe, kto pojechał po złodzieja i przyporwadził przed chłopców, kto gonił mlodszego z Nich, z kim kłocił się mlodszy z nich w aucie - nie sadze, zeby czyjakolwiek wyobraznia byłą na tyle wybujała, żeby się kłocic w myslach z ukochanym, wymyslonym ojcem - w myslach wszystko byłoby pieknie, idealnie. No i pytanie ostatnie, kogo przewożą łodzią i autem chłopcy, dla kogo tak się poświęcali? Co wiec przedstawia cała historia, skoro ojca nie ma?? Nie sadzisz, że wyimagniowanie własnie całkowicie pozbawia w tej sytuacji film sensu, nie jest to film o ciezkim dziecinstwie dzieciaków. Skoro ojca z nimi nie było od okresu wczesnego dziecinstwa, nie wiedzą jaki jest. Nie widac tez po nich jakiejgos szczegolnego upodobania do rozmyslania jaki ojciec byl. Nie ma więc powodow do tworzenia go we własnym swiecie. Istniał naprawde, inaczej bowiem film mozna skrócic o połowe, bo wiekszosci scen w taki "wybujały" sposób nie da się wyjasnic, chyba, ze skompikowanymi metodami, a przeciez ten film to wlasnie realizm w czystej postaci, ewentualnie z małą domieszką symboliki. Bo realizm to nie symbolizm a juz na pewno nie surrealizm. Mozna je mieszac, ale czasami interpretowanie dzieł przez pryzmat kilku nurtów tylko zaciemnia obraz filmu. W wypadku takiego filmu najlepiej skupic się na tym co widac na pierwszy rzut oka i nie trzeba miedzy wierszami wyszukiwac ukrytych znaczen, ktore najprawdopodobniej nie istenieja. Dla mnie film to piekna realizstyczna, czasami wrecz naturalistyczna opowiesc o ukrytych pragnieniach, milosci i przebaczeniu. Ojciec zdaje sobie sprawę, że dzieci wychowywaly sie bez ojca, chce je czegos nauczyc, typowo "meskiego", czego matka im nigdy nie przekaże. Zabiera je więc w podróż, podróż na wyspę, gdzie ma do wykonania przy okazji jakies zadanie (telefon w miescie). Poczatkowo przeciez chce odeslac dzieci, ale stwierdza, że ta podróż pozwoli mu chcociaz w jakims malym stopniu nadrobic stracony czas i przy okazji czegos ich nauczyc. Chlopcy natomiast wierzą, że wreszcie poznają ojca, którego pewnie ledwie pamietaja. Mysla, że bedzie wspaniałym, wrazliwym i kochajacym ojcem jakiego pewnie sobie wymarzyli. Ale on wcale taki nie jest, nie okazuje uczuc ani emocji. Denerwuje to mlodszego z Nich, Ivan sprawia nawet wrażenie, że nienawidzi ojca. W kuminacyjnym punkcie okazuje jednak się, że ojciec wcale nie był taki nieczuły. Tak naprawde kocha swoje dzieci tylko nie bardzo wie jak to pokazac, nie jest przygotowany na pokazywanie czulosci, wstydzi sie? W chwili załamania mlodszego syna biegnie za Nim, nie chce zeby ten zrobil sobie krzywde. Jest tak zdesperowany, zeby złapac syna i byc moze w koncu okazac troche wiecej uczuc, że ryzykuje wlasnym zyciem, zaslepiony miloscia? zapomina o zdrowym rozsadku i umiera. I w koncu dzieci pokazują jak bardzo przywiązali się do ojca, jak bardzo go pokochali po dlugiej rozłace - dla mnie scena gdy wiozą go na gałęziach to jedna z najpiekniejszych scen w filmie. Resztkami sił, wyczeprani chcą dowieźć go do łodzi a potem do domu, nie chcą go zostawić na wyspie. Mimo, że tak na prawdę ojciec nie był idealny, wręcz despotyczny to nie są gotowi rozstać sie z Nim i zostawic na pastwe losu. Dla mnie własnie taki jest ten film. W pelni realistyczny, naturalistyczny. Gdyby był mocno symbliczny i po czesci sureealistyczny jak ty argumentujesz, ten film byłby jednym z wielu o takiej tematyce, a moja ocena poszła by o połowę w dół. Po prostu starcił był swój urok, i pewien życiowy wymiar. Nasze życie nie jest symboliczne i niech lepiej filmy, które w piekny sposób je (te prawdziwe zycie) przedstawiają, bez ubarwien upiększen i symboli, tak były odczytywane, bo inaczej wiele rzeczy Nam przemknie przed samym nosem, nigdy ich nie zauwazymy, bo bedziemy wyszukiwac ukrytych znaczen. W tym filmie wszystko jest wyłożone na tacy, wystarczy tylko oglądac z odpowiedniej perspektywy...

ocenił(a) film na 10
Lukaszek

Co do skrzyni, uważam, że mogły być w Niej te zdjecia, które są na końcu. Być może gdy się ukrywał one dawały mu siłę, żeby przetrwac. Wazne jest tez to, że zdjecie dzieci Ojciec trzymał w aucie - bardzo ważne.

ocenił(a) film na 8
Lukaszek

Jakim cudem w skrzyni mogły być zdjęcia, które były robione przez chłopców w czasie tej wycieczki .... ?
P.s. zdjęcia te pokazują dwie rzeczy:
a) mimo całej fatalnej atmosfery - byli szczęśliwi
b) jak bardzo można się pomylić co do czyjejś sytuacji, patrząc tylko na jego zdjęcia. Nie wszystko złoto co się świeci.

ocenił(a) film na 10
Lukaszek

I właśnie ten film taki jest -> Ty widzisz w nim to co napisałeś, ja widzę w nim to co ja napisałam. Dla Ciebie takie rozumowanie spłyca a dla mnie powoduje, że film rośnie w wartość. Jest tu bardzo wiele interpretacji i w sumie dobrze się je czyta. Nie obstaję kurczowo przy swojej, ani nie opowiadam się w sposób zdecydowany za żadną a już na pewno nie mogłabym stwierdzić z taką pewnością że któraś jest zła. Nie odpowiedziałam w tym wątku nikomu, że nie ma racji w swoich rozważaniach. Nie mogłabym. Ja odebrałam ten film tak a nie inaczej, przedstawiłam tylko swój punkt widzenia. Jestem otwarta na wszelkie przemyślenia innych.

Czytałam w tym wątku wypowiedzi wszystkich osób i bardzo podoba mi się także interpretacja użytkownika Cover. Fajne przemyślenia, dość ciekawa perspektywa. "Powrót" jako dramat jest dla mnie takim gatunkiem, którego nie sposób obejrzeć ogólnikowo tak jak piszesz. To właśnie doszukiwanie się głębi w takich scenach jak to piszesz "wyłożonych na tacy" powoduje, że ten film dla mnie rośnie w siłę a nie na odwrót. Każdy dramat to szukanie głębi, nie mówię tu o symbolach tylko o jakiejś refleksji, przemyśleniach. Taki film dla samej sztuki.

Wracając do symboliki to oczywiście nie mam żadnego zboczenia na tym punkcie, żebyś nie pomyślał, że w każdym filmie od razu doszukuję się symboli. Piękno tkwi w prostocie - zgadzam się ale nigdy nie zgodzę się z czyimś pewnym stwierdzeniem, że ten film nie jest symboliczny.... nie wiem nawet co mam napisać- zatkało mnie. Ten film to jedna wielka symbolika religijna i to właśnie nacisk na symbolikę reżyser kładzie tak dosadnie, że naprawdę nie trzeba się zbytnio wysilać żeby to odkryć. Zauważyłam to nie tylko ja ale też wiele innych osób się tutaj wypowiadających. Twoje pewne powagi i przekonania stwierdzenie, żeby nie doszukiwać się tu symboli tylko oglądać jak nam to wyłożyli kawa na ławę kompletnie do mnie nie trafia.

Poza tym w Twojej wypowiedzi nie podoba mi się przesadna pewność , że to właśnie TY masz rację w swojej interpretacji a cała reszta tego nie rozumie... Ja uważam całkowicie inaczej. Piękno tego filmu tkwi właśnie w tym, że z której perspektywy byśmy nie oglądali każdy wyłapie to co będzie chciał wyłapać i nie sposób zarzucić mu tego, że nie ma racji, co Ty tak z całkowitą pewnością stwierdzasz. Mówię głośne NIE osobom mówiącym, że w tym filmie jest tylko jedna perspektywa. Poza tym tak naprawdę w swojej wypowiedzi nie przedstawiłeś żadnych mocnych argumentów, które by mnie przekonały. Ja raczej tego w takim wydaniu nie kupuję.

Na przyszłość ( nie ma w tym żadnej złośliwości z mojej strony a jedynie czysta prośba) -> napisałeś strasznie długi post bez chociażby jednego entera, oddzielenia jednej myśli od drugiej. Strasznie ciężko się coś takiego czyta, ja przyznaje że ledwo co przebrnęłam... ;) Dosłownie się zmęczyłam ;) Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
renata_

Wcale nie uważam, że mam racje. To na czym mi zależało to pokazać moje spojrzenie na film -( jeżeli uznałaś to za afront to przepraszam, bo wcale nie miałem takiego zamiaru) a przy okazji dać Tobie do myślenia, wychwytując niedociagnienia Twojej teorii. Co do enterów to dopiero jak kliknałem "wyslij" zauwazyłem, że nie zrobiłem nic, żeby było bardziej przejrzyście, ale nie dało się już tego edytować chociaż probówałem.

Co do dramatów - wcale nie trzeba zawsze doszukwiać się głębi, zeby zobaczyć to co najważniejsze. Czasami najprosztsze rozwiązania i wyjaśnienia są najlepsze. Właśnie pisząc "na tacy" miałem na myśli to, ze zbyt dużo osób szuka w filmach czegos czego nie ma, nie widzą tego co jest gdzies blisko, niemal na wyciągniecie reki. Może zwrot "na tacy" nie jest zbyt szczesliwy w tym przypadku, ale czasami nie trzeba głebokih rozważan, żeby zrozumieć pewne rzeczy.

Co do symboliki, pisałem wczesniej "ewentualnie z mała domieszką symboliki" i w tym wypadku miałem własnie na myśli symbolikę religijną, ządną inną. Ale nie zgodzę się w żadnym przypadku, że cały film jest nią przesiąknięty. Motyw bowiem to nie symbol i o ile w pewnym sensie film wzorowany jest na motywie biblijnym to nie wypacza to jego realności tak jak zbyt duza ilosc symboli. A symboli w tym filmie w przeciwieństwie do pewnego ogólnego motywu religijnego nie ma.

No i w końcu jak pisałem wcale nie uwazam, ze jest jedna perspektywa. Nie uwazam, że mam racje. Co więcej jestem pewny nie wszystko zauwazyłem. Przedstawiam tylko mój punkt widzenia. I żadnych argumentów nie musze przedsstawiac, bo wcale nie mam zamairu przkeonac Cie do mojej racji, a jedynie skłonić o przeanalizowania swojej teorii, do odpowiedzi na moje pytania. Chetnie wysłucham odpowiedzi, ale nie dlatego, żeby sie kłocic czy smiać tylko być może przekonasz mnie do swojej jak narazie dla mnie niezbyt przekonywującej interpretacji ;) Również pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
Lukaszek

i żeby nie było,przy słowie głebokih brakuje "c" :) :d:d Z

użytkownik usunięty
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 10

Kobieto miałam Ci już nie odpisywać ale zrobię to po raz ostatni i wkleję tego posta wszędzie tam gdzie jeszcze będziesz spamować tematy gdzie kompletnie nie masz nic do powiedzenia na temat, o którym się dyskutuje. Baaaa jestem niemal pewna tego, że ty nawet nie oglądałaś filmów na forum, których się wypowiadasz. Z chęcią wysłałabym Ci wiadomość prywatną bo forum filmów nie jest miejscem do takich dyskusji ale niestety nie mogę. Zmuszona więc jestem zrobić to tutaj.

Tak zakompleksionej wariatki, w życiu jeszcze nie spotkałam. Wszystko zaczęło się na forum filmu Cast Away. Ja oceniłam na 6, ona na 9. Joannaconnemara nie potrafi zrozumieć tego, że ktoś ma inne zdanie więc zaczęła wyzwiska. Pozostałam obojętna na jej zaczepki. Później spotkałam ją na forum filmu Notting Hill gdzie poznałam się na niej jeszcze lepiej bo jej ubliżające posty zostały wręcz usunięte za złamanie regulaminu forum. Od tej pory ta wariatka prześladuje mnie co kilka dni i spamuje powiadomieniami komentując moje wypowiedzi w miejscach, w których ja biorę udział w dyskusjach. Jej wypowiedzi nie mają żadnego związku z filmem a jedynie wyłapuje u mnie jakieś "perełki". Oczywiście zarzuca mi same głupoty. Jej zachowanie to kompletna dziecinada.

Dziewczyno ile Ty masz lat, że masz w ogóle czas i ochotę zachowywać się w ten sposób? Nie potrafisz zachować kultury wypowiedzi w starciu z osobą, która uważa inaczej niż Ty. Tego nie możesz mi zarzucić co??? Ciekawa jestem na której stronie moich wypowiedzi jesteś? Ile Ci jeszcze zostało? Pewnie już tracisz nadzieję, że spotkasz post, w którym kogoś bym obraziła jak Ty co? Jedyne do czego potrafisz się doczepić to do edycji tekstu i do klawisza "enter".... Czasami spamuje też moje wypowiedzi dodając jedynie "."

Zgłosiłam cała sprawę do moderatorów. Na całe szczęście pracują już nad funkcją ignorowania niektórych wariatów tak aby nie mogli odpowiadać na nasze posty. Z całą pewnością ta osoba znajdzie się na mojej liście !.

Ostrzegam wszystkich przed tą osobą ! Nie próbujcie kiedykolwiek odpowiadać na jej posty bo będzie starała się was zamęczyć.

A teraz jeszcze jedno do ciebie. Może i w internecie jesteśmy anonimowi ale wiedz, że za swoim nikiem i awaterem znajdujesz się wyłącznie ty ! I to sobie wystawiasz świadectwo. To co piszemy w na forum filmwebu również nie ginie w przyrodzie. Chyba cierpisz na straszną samotność a forum filmwebu przysłania ci całe twoje życie. Całe dnie spędzasz na buszowaniu w moich wypowiedziach i szukania miejsca gdzie zabrałam głos a później dodawania swoich zupełnie bezsensownych komentarzy. Zajmij się lepiej swoim dzieckiem i życiem na wyspach czy gdziekolwiek tam się znajdujesz i nie pozbawiaj mnie przyjemności korzystania z tego portalu i dyskutowania z ludźmi, których pasja i poziom wypowiedzi są ci wielce dalekie.

Wiesz co jest nudne??? Ty jesteś mega nudna i bardzo ci współczuję tak niskiego poczucia własnej wartości.

Mam nadzieję, ze znajdziesz jakiś błąd bo nie sprawdzałam uważnie tego co napisałam. Będziesz miała chociaż jakieś zajęcie.

Nie pozdrawiam.

użytkownik usunięty
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
renata_

jest jeszcze jeden motyw z kategorii religia gdy chłopcy biegną do domu po bójce to tak apostołowie biegli do Jezusa

grarzka1

albo jak matka gapiła się na łazienkę gdzie był ojciec to jest motyw wzięty z kilku obrazów ale nie pamiętam jakich

ocenił(a) film na 10
grarzka1

Hahaha, zajebiste! Świetnie pokazuje tą nadinterpretację jaką często wielu światłych użytkowników tego portalu dokonuje ;)
Nie sądzisz, że jak chłopcy płynęli łódką po jeziorze i poszli łowić ryby to nawiązanie do tego, ze św Piotr był rybakiem?

ocenił(a) film na 10
renata_

Ciekawa interpretacja. Osobiście widziałem to nieco inaczej. Może właśnie chodziło o pokazanie ojca jako osoby tak naprawdę nieobecnej w ich życiu. Choć żyje i przyjechał do nich, to tak naprawdę go tam nie ma. Nie da się wszystkiego naprawić w parę dni, zwłaszcza tak apodyktyczną postawą. Był z nimi, ale nie było tam więzi, jaka powinna łączyć ojca z synem. Moim zdaniem ten film w pewien sposób pokazuje mentalność Rosjan. W tym kraju zawsze sprawowano tzw. rządy silnej ręki. Część jest zapatrzona w swojego przywódcę jak w obrazek (starszy z synów), a część się buntuje (młodszy z nich). Oczywiście z buntownikami się nie dyskutuje. Trzeba ich złamać. Myślę, że tak wyglądają relacje międzyludzkie nie tylko między politycznymi przywódcami i obywatelami, ale także między członkami grup i ich liderami. Tam zawsze panował kult siły i tylko silni zdobywali szacunek. Milczenie kobiet też wynika z tamtejszej kultury, a dokładniej pozycji płci żeńskiej w tamtych społecznościach. Jaka jest ta pozycja? Wystarczy powiedzieć, że kobiety ze wschodu po zawarciu małżeństwa z Polakiem cieszą się wolnością i swobodą. Tam cały czas obowiązuje patriarchat i kobieta ma być całkowicie posłuszna mężczyźnie. Oczywiście nie sądzę, żeby w prawdziwym życiu ktoś zjawił się po 12 latach i matka bez słowa sprzeciwu pozwoliła mu na zabranie dzieci na kilka dni. Największe wrażenie zrobiła na mnie scena na łodzi, gdzie on wydaje im rozkazy. Taki władczy i apodyktyczny. Nieodmiennie kojarzy mi się to z rosyjskim wojskiem, ale pamiętając trochę z historii Rosji i analizując wiedzę, którą na temat tego kraju posiadam, odnoszę wrażenie, że takie są relacje międzyludzkie w tym kraju nawet w życiu prywatnym. Oczywiście nie do tego stopnia, co w filmie, ale szacunek równa się sile. Na początku, kiedy jeden z nich bał się skoczyć do wody, został od razu wykluczony z grupy. Tam nie ma miejsca na zrozumienie dla słabości. Trzeba ją pokonać, albo nigdy nie będzie się szanowanym. Film jest przerysowany i odrealniony, ale taki miał być. Mnie to właśnie poniosło i urzekło. Stąd 10 punktów.

ocenił(a) film na 10
kinomanpl

Bardzo interesujące.
Pozdrawiam

renata_

Obejrzałem film i właśnie ta końcówka mną wstrząsnęła, bo widząc te zdjęcia doszedłem do tego samego wniosku co autorka tego wątku. Być może reżyser dał tu pewną dowolność interpretacji, ale szacun dla osób, które w tej z pozoru nieistotnej końcówce znalazły drugie dno.

ocenił(a) film na 10
renata_

Jeżeli ojciec był Bogiem (wyobrażeniem Boga), to może film celowo został tak skonstruowany, by się zastanawiać czy ojciec istniał czy nie istniał? Jak w życiu.

ocenił(a) film na 8
ulania

Bardzo mi się podoba Twoja analiza scen! Co do tych osób, które wychwytują jakieś nieprawidłowości, mają prawo, ale myślę, że:
* matka w czerni paląca papierosa ze zdenerwowaniem - to wygląda tak, jakby na wieść o powrocie męża przywdziała żałobę, bo on JUŻ nie żyje.
* ryby, może dlatego bracia ciągle je łowią, gdyż kiedy zostali okradzeni, nie mają już pieniędzy, więc pozostaje im jedynie łowienie ryb (podobało mi się to Renaty dostrzeżenie zwrotu akcji i zmiany planów, kiedy chłopcy mieli już wrócić do domu autobusem)
* podróż jest symboliczna, może niekoniecznie zupełnie wyimaginowana, ale na pewno można spojrzeć na nią pod kątem solipsyzmu, fotografie znalezione na końcu za tym przemawiają
* podobał mi się też głos, że film ukazuje rite de passage chłopców
* co do tematyki biblijnej - istotne jest, że chłopcy znajdują pierwsze zdjęcie w "Raju utraconym", a nie "jakiejś książce".

ocenił(a) film na 8
renata_

Zwróciłbym jeszcze uwagę na scenie po wyjściu z autobusu "Mam chłopcy równo 3 dni, żeby dotrzeć w pewne miejsce ", słowa wypowiedziane we wtorek a zdarzenie na wieży nastąpiło w piątek. Potwierdza to tezy co do ukazania Boga pod postacią ojca.

ocenił(a) film na 8
renata_

jesli chodzi o zdjecia na koncu to są dwa w pędzącym samochodzie, które raczej wykluczają, że osoba robiąca zdjęcie była w stanie prowadzić auto w tym samym czasie. Moim zdaniem jest to dowód na "materialność" Ojca.

użytkownik usunięty
renata_

Powiem szczerze - nie lubię tego typu filmów - to znaczy filmów nafaszerowanych symboliką których bez osiągnięcia pewnej wiedzy czy to z analiz czy z interpretacji innych osób, nie sposób zrozumieć za pierwszym razem. Ty poświęciłaś wiele czasu na doklejenie swojej ideologi i rozjaśnia mi ona spojrzenie na ten film. Ale nie czytając tego tematu, po JEDNORAZOWYM seansie uznałbym "nie wiem o co chodzi z tym zakończeniem". I to mi się nie podoba bo tyle co tu luźnych interpretacji się przewinęło sprawia, że nie ma jednej pewnej myśli autora. Uraz na tego typu filmy mam od momentu zobaczenia "Siódmej Pieczęci" która bez przeczytania analizy byłaby dla mnie zwykłą popłuczyną - dałem 5/10 ostatecznie. "Powrót" oceniłem na 8/10 po zobaczeniu tego tematu i pod względem tego, że film oglądało się niesamowicie.

Niemniej uważam że prawdziwie genialny film powinien bronić się samemu bez żadnego czytania analiz, jednocześnie z oczywistą interpretacją jaką sama się nasuwa bez jakiegokolwiek szukania i oglądania po milion razy jednej sceny. Przykładem takich genialnych filmów są takie dzieła jak np. filmy Kieślowskiego czy wybitny Stalker;) Niemniej "powrót" oglądało się genialnie i jak już zajrzałem do tego tematu i przeczytałem, to obejrzę sobie jeszcze raz.

ocenił(a) film na 1

No i wychodzi tak: piszesz najpierw że to film z rodzaju tych, których nie sposób zrozumieć bez dodatkowych informacji, a potem stwierdzasz że oglądało Ci się ten film genialnie. Czyli nie zrozumiałeś filmu ale Ci się spodobał? No dajże spokój …
Nie obrażaj Ingmara Bergmana. Do odczytania „Siódmej Pieczęci” nie potrzeba lektury interpretacji i analiz, tylko dość oczywistego osadzenia widza w tematyce wiary, religii, także w kontekście historycznym, może tego po prostu nie masz i dlatego nie rozumiesz. Trzeba też pewnego zrozumienia czy dystansu jaki powinien mieć współczesny widz do kina czarno-białego i jego środków wyrazu, trochę baśniowej konwencji i pewnej teatralności postaci. Bergman to twórca, uczciwie traktujący widza, a nie dumający nad pustą formą. Zwiagincew to w najlepszym razie eklektyczny naśladowca, nie ma pod tymi jego zabawami w małpowanie innych prawie niczego sensownego. Ja obawiam się wręcz że jest to raczej kino z ukrytym przekazem propagandowym. Filmy Kieślowskiego to też zabawy formą, tytułami, kolorami, a w gruncie rzeczy to dość miałkie rozważania nad sensem jakiejkolwiek moralności. A ze „Stalkerem” to już po prostu dowaliłeś – do filmów Tarkowskiego warto wracać właśnie dlatego, by dostrzec to co mogło umknąć wcześniej czy by lepiej zrozumieć niektóre sceny czy ujęcia.

użytkownik usunięty
jors_73

Ale czy ja powiedziałem że nie warto wracać do Stalkera? Oczywiście że warto wracać bo za każdym razem dostrzegasz coś innego.

Powrót? Nie zrozumiałem go gdy oglądałem po raz pierwszy, ale film oglądało mi się rewelacyjnie do ostatnich kilku minut gdzie nastąpił zwrot akcji. Drugi raz obejrzałem i dostrzegłem niuanse + pewną treść i podniosłem ocenę.

" oczywistego osadzenia widza w tematyce wiary, religii, także w kontekście historycznym, może tego po prostu nie masz" - nie mam. dlatego właśnie musiałem czytać analizy by wiedzieć co Bergman chce mi powiedzieć. I jak już przeczytałem to stwierdziłem że nie ma w tym nic wielkiego.


renata_

Znając reali Rosji, tej sowieckiej, nietrudno domyślić się (albo dopowiedzieć), że wrócił z łagru, więzienia, czy coś...

Dla wszystkich była to sytuacja bardzo trudna. Stąd te przemilczenia, niedopowiedzenia.... Oczekiwania?

Film wszakże nie o tym. Film o rywalizacji młodych wilczków z autorytetem, w tym wypadku, ojca. To moje zdanie.

Mnie bardzo imponowało to, że ów ojciec, nie bacząc na przeszkody, dążył do jakiegoś celu (nieokreślona skrzynka spod ziemi) i w każdej sytuacji był w stanie sprostać przeciwnościom. Myślę, że to zamierzał wpoić chłopakom. Za szybko, zbyt nagle - racja...
W mojej ocenie to kwintesencja męskości: cel - realizacja.
Być może to my jesteśmy za miękcy, być może tak właśnie trzeba? Kto to rozsądzi?
Gdy patrzę na pokolenie dzisiejszych nastolatków... Nie widzę mężczyzn, gdy patrzę na dziewczęta widzę więcej męskości niż w płci przeciwnej. Zatem metody ojca nie są "z powietrza"... Być może to jakaś podpowiedź?

Poza tym... Lubię gdy w okular kamery patrz ktoś, kto wie co z tego patrzenia wynika.
Lubię aktorstwo, w którym oczy, twarz to podstawowe narzędzia. I lubię oszczędność środków.
Może dlatego nie lubię hollywoodzkiej papki?

ocenił(a) film na 8
renata_

wow.
jestem przerażony.
chyba zrobiłaś nadinterpretację nadinterpretacji.

znaczenie filmu? :)
to chyba oczywiste - przełamanie strachu, nauka radzenia sobie w trudnych sytuacjach i w końcu głęboko ukryta, przykryta powierzchowną złością miłość do ojca.

renata_

Jeżeli lubisz rozkładać film na części pierwsze to serdecznie polecam film ,,zostań'' z 2005 r. Miła obsada (Rayan zawsze na propsie dla żeńskiej części publiczności :D), fabuła mile zawiła, dużo metafor, psychoanalizy itd. ale nie mówię za dużo, bo jeśli nie oglądałaś to zepsuje cały film :)

ocenił(a) film na 7
renata_

Wiesz co? :)
Czytając twój post to dosłownie aż mi ciarki przeszły. Nie wiem czy to co napisałaś to wyjątkowa nadinterpretacja, czy faktycznie doszłaś do tego co chcieli nam przekazać twórcy tego dzieła, ale tak czy siak, zrobiłaś na mnie spore wrażenie. :)
Poza sceną z przepływaniem, z łowieniem ryb oraz z faktem, że sam ''Ojciec'' był owiany sporą mgiełką tajemnicy i okazywał synom trudną miłość, to nie pomyślałbym, że można się w tym filmie doszukiwać jakichś nawiązań do Biblii. A sposób w jaki Ojciec śpi to już jest imo mało znaczący szczegół, ale widać wciąż szczegół, no a diabeł (:P) tkwi w szczegółach, właśnie. :) Pomijając już sceny to nie wiem czy to tylko ja, ale czy nie uważasz/~cie, że Ławronienko jest nawet podobny z wyglądu do Chrystusa?
Również w tym filmie rzuciły mi się te rzeczy o których już większość wspomniała (nie, żeby nie było, że doznałem ''oświecenia'' przez Wasze posty), a między innymi: zarzucanie tchórzostwa synom, matka i babcia zachowujące się jak nieżywe na widok Ojca, synowie którzy pomimo tej całej wiadomości o powrocie domownika do domu wcale nie byli jakoś mega zadowoleni, starszy syn zapatrzony w Ojca jak w obrazek, brak Ojca na zdjęciu przy końcówce filmu, ogólna oschłość w stosunku do swych dzieci, brak większej reakcji na odpłynięcie Ojca na łodzi i jego śmierć.
Najbardziej jednak to mnie zaskoczyła scena początkowa. Dzieciaki skaczą do wody, ale młodszemu zarzuca się tchórzostwo. Chce udowodnić, że tak jak inni, on także potrafiłby to zrobić, ale wyraźnie coś go blokuje i nie może tego zrobić. Czy jest to spowodowane brakiem ojca? A może Iwan coś złego przeczuwał? Może rzeczywiście ten cały powrót ojca do domu to nic innego jak wyobrażenie sobie męskości przez każdego z nich? Może wyobrażając sobie wzór męskości, tak chcieli zmienić nastawienie względem siebie? Zauważ, że o ile początkowo starszy brat był odważniejszy, a młodszy się co nieco bał, tak już później role te się odwróciły. Młodszy syn umiał się postawić Ojcu, zaś starszy był na niemal każde jego skinienie.
Z drugiej strony może to też oznaczać tyle, że dla starszego syna owa postać Ojca miała być kimś w rodzaju osoby która musi uzmysłowić mu, że zabawy się już skończyły i trzeba zacząć traktować życie na poważnie. Z kolei młodszy syn cały czas miał go za wroga, nie potrafił sobie z tym wszystkim za bardzo poradzić, brzydził się bezwzględnością w męskim świecie i chciał co nieco ten grobowy nastrój rozweselić przez swoją dziecięcą osobowość i zwrócić tym samym na siebie uwagę (np. w scenie gdzie skarży się Ojcu, że jest głodny, a ten go zostawia na drodze, syn także nie miał za wielkich wyrzutów sumienia, nawet nie płakał, cały czas na niego czekał, nie za bardzo umiał wygarnąć ojcu jego zachowanie).
A poza tym. Dlaczego akurat po DWUNASTU latach? To jakiś przypadek?
I jeszcze jedna sprawa mnie zastanawia. Kto nauczył Iwana łowienia ryb? Mogę się tylko domyślać, że starszy brat, ale gdzie on z kolei się tego nauczył? Od matki? Od kolegów? Dlaczego to Iwan w takim razie miał do tego większą smykałkę?

Jest jeszcze jedna rzecz. Scena z siekierą. Czy tylko ja odnoszę wrażenie, że gdyby nie Iwan, to Ojciec naprawdę byłby w stanie zabić swojego starszego syna?
A co by było gdyby Ojciec dopadł młodzika? Co by się stało gdyby Andriej nie pobiegł za nimi?
Czy nie uważasz, że tę scenę można odczytać jako ucieczkę przed samym sobą? Przed swoimi problemami? Potrzeba niesienia pomocy wśród braci, by żaden z nich nie wpadł w jeszcze większe tarapaty?

Tak w ogóle, skoro to mogła być rzekoma wyobraźnia chłopców, to dlaczego ''skończyła się'' w momencie kiedy Ojciec już zmarł? Może chłopcy za bardzo przerysowali obraz w swej psychice i już nie mogli z tym dłużej wytrzymać? A może postać Ojca w ogóle nie istniała, i chłopcy mieli do czynienia z duchem? Może tak siebie wyobrażali w przyszłości?

Nie wiem czy to co napisałem ma jakiś sens (nie za bardzo potrafię znaleźć drugie dno w dziełach), dlatego prosiłbym Ciebie o opinie odnośnie tego co o tym myślisz.

ocenił(a) film na 7
Ertix_Poke

Ach! I jeszcze coś!
Czy tylko mnie się rzuciło w oczy to, że starszy syn nie miał żadnych pretensji do Ojca po tym co zrobił z jego młodszym bratem? O czym mógł on rozmawiać w tym samym czasie kiedy Iwan tak na niego niecierpliwie czekał? No i ... dlaczego czekał? Dlaczego nawet nie płakał?

ocenił(a) film na 8
renata_

I znów to forum. Ponownie po przeczytaniu dodatkowych interpretacji jestem skory do podwyższenia oceny filmu... A co z MOJĄ opinią?

ocenił(a) film na 10
renata_

Przeczytałem wasze posty i dorzucę jeden smaczek, który został pominięty przez was, a który wcale nie jest tylko smaczkiem, a nurtem i tytułową historią filmu.

Kilka szczegółów aby wprowadzić jasność:
1. Jako pierwsza, film rozpoczyna scena zatopionej łódki i chłopaków skaczących do wody
2. Film podzielony jest na dni tygodnia: pierwszym dniem w filmie jest niedziela, ostatnim - sobota
3. Tytuł filmu w oryginale to "воскресение (Vozvrashchenie)", po rosyjsku jest to niedziela, czyli zmartwychwstanie. W rosyjskim nazwa niedzieli wzięła sie właśnie od zmartwychwstania Chrystusa. Zatem oryginalny tytuł filmu to "Zmartwychwstanie", a nie powrót (swoją drogą, kto w Polsce tłumaczy tytuły filmów, bo nie dość że często są nietrafione, to odnoszę wrażenie iż nikt nigdy nie ogląda tych filmów, tylko tłumaczy w ciemno bez znajomości fabuły...)
4. Ojciec ginie w piątek...
5. Uważny widz zauważy, że łódka z pierwszej sceny, która jest pusta, to dokładnie ta sama łódka, która w ostatnich scenach filmu odpływa od brzegu i tonie razem z ciałem ojca.

W sumie wszystko jest tu jasne, gdyż film bezpośrednio swym tytułem nawiązuje do Zmartwychwstania Chrystusa, ukazując jego śmierć (piątek) i zmartwychwstanie w niedzielę (pierwsza scena, kiedy mogłoby się wydawać że na zatopionej łódce powinno znajdować się ciało martwego ojca, a tak naprawdę jest tylko łódka, a ciała brak).
Wieża z której w piątek spada ojciec, to bezpośrednie nawiązanie do wywyższenia Chrystusa na krzyżu w Wielki Piątek.

Oczywiście można się dopatrywać dużej ilości innych symboli, ale bezpośredni przekaz jest bardzo jasny i prosty dla każdego widza, który wierzy w zmartwychwstanie :-)

ocenił(a) film na 8
kronopio

Tytuł filmu to "возвращение", a nie "воскресение". Tłumaczenie jest prawidłowe (zresztą, na świecie film rozpowszechniany był pod angielskim tytułem "The Return"). Aczkolwiek podobieństwo tych słów w języku rosyjskim mogło zostać wykorzystane przez reżysera z zamysłem.

ocenił(a) film na 7
renata_

Wow, roz**** mnie ten post. Nie chcę się powtarzać poinnych, więc napiszę tylko SZACUN.

ocenił(a) film na 9
renata_

wspaniala recenzja. i jedna z ostatnich scen, gdy kamera pokazuje jezioro - niczym niezmacone.. Jakby nigdy sie tam nic ne wydarzylo. Ten kadr wbil mnie w fotel i moze byc tylko potwierdzeniem mysli autora postu. Wow.

ocenił(a) film na 7
renata_

"może ta cała podróż powadzi właśnie do tego by w końcu uświadomili sobie, i pogodzili z faktem, że ojca którego i tak nie było nigdy już nie będzie

Iwan go nienawidzi i mówi o ojcu że ich prześladuje.

ocenił(a) film na 9
renata_

Świetna interpretacja.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones